|
 |
|
|
|
|
|
Camera obscura. Wstęp do
fotografii ...
|
|
|
2016.12.13 |
|
|
|
… czyli
jak to się
wszystko tak
naprawdę
zaczęło.
Fotografię – w
pewnym sensie –
nieświadomie i
oczywiście
całkowicie
przypadkowo
wynaleziono już
dawno, dawno,
temu. Jak dawno?
Ano gdzieś w
okolicach
starożytnej
Grecji. Niejaki
Arystoteles
– zapewne znacie
gościa – podczas
częściowego
zaćmienia Słońca
zaobserwował
obraz tego
zjawiska
stworzony na
ziemi przez
promienie
przechodzące
między liśćmi
drzewa.
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
Następną znaną z
historii
postacią, która
zaczęła bardziej
szczegółowo
opisywać to
„dziwne”
zjawisko był
Euklides
(powinniście
znać gościa). W
swoim dziele
Optyka
opisywał on
zjawisko
prostoliniowego
rozchodzenia się
światła i
możliwość
powstawania
obrazu po
przejściu
promieni
słonecznych
przez niewielki
otwór. Tak oto
powstała
camera obscura
– choć jeszcze
wtedy nikt jej
tak nie nazwał –
czyli pra pra
pra przodek
wszystkich
dzisiejszych
aparatów
fotograficznych.
Jako ciekawostkę
dodam, że
obserwacje
prowadzone z
użyciem tego
prostego
instrumentu
optycznego były
prowadzone m.in.
przez
starożytnych
Chińczyków,
Greków i Arabów,
czyli bagatela
2500 lat
temu! |
|
|
|
|
|
|
|
|
Camera
obscura, czyli
starożytny
aparat … bez
kliszy.
Z łaciny
camera obscura
oznacza
dosłownie
ciemny pokój.
Dlaczego akurat
tak to nazwano?
Dlaczego np. nie
ciemne pudełko?
Ano dlatego, że
pierwszymi
urządzeniami
służącymi do
tworzenia
obrazów
pozornych były
właśnie pokoje.
Nooo, może nie
do końca pokoje,
gdyż np. w
przypadku
Platona była to
jaskinia, a w
przypadku
Leonarda da
Vinci
(na pewno znacie
gościa) duży
namiot, niemniej
jednak ktoś w
końcu
zadecydował, że
tak będzie się
owy wynalazek
nazywał.
Dlaczego nie był
to pełnoprawny
aparat
fotograficzny? W
swojej
genialności i
prostocie, miał
on bowiem jedną
wielką wadę –
powstały obraz
nie dał się
szybko
zarejestrować.
Owszem, wielu
słynnych malarzy
przy pomocy
obscury wydało
na świat nie
mniej słynne
dzieła, ale
umówmy się, że
siedzenie przez
tydzień, po
kilkanaście
godzin dziennie
w jednym miejscu
i
przerysowywanie
utworzonego
obrazu na
papier/płótno,
było dość
mozolnym
zajęciem.
EKSPERYMENT 1
Mój pierwszy i
jednocześnie mój
ulubiony. Jak w
10 sekund
zademonstrować
działanie camera
obscura?
- weź kawałek kartonu, papieru, czegokolwiek sztywnego co masz pod ręką (tak, może być nawet sama ręka – i nie, nie musisz jej dziurawić, wystarczy odpowiednio ułożyć palce) – to będzie Twój aparat,
- weź szpilkę/pinezkę i zrób dziurkę na środku tego co masz pod ręką – w tej chwili nie ma znaczenia jaka duża będzie dziurka – to jest Twój obiektyw,
- weź kawałek kalki technicznej – to jest Twoja matówka – ja często używam starej matówki z powiększalnika Krokus.
Voila! Baaardzo
prosta camera
obscura już
gotowa i to w
dodatku ze
zmienną
ogniskową. Jak
jej użyć?
Najlepiej
szybciutko.
Wystarczy
skierować
dziurawego cosia
na jakiś jasny
obiekt – moim
ulubionym jest
słońce, ale może
też być np.
żarówka. Między
okiem, a
dziurawym cosiem
umieść kalkę
techniczną, tak
jak ja to
zrobiłem na
zdjęciu poniżej
i delektuj się
swoją pierwszą,
choć bardzo
okrojoną camerą
obscurą.
Pamiętaj, że im
ciemniej dookoła
i im jaśniejsze
źródło światła
które rzutujecie
na kalkę, tym
lepsza
widoczność
obrazu
pozornego!
Poniżej możesz
zobaczyć jak to
działa:
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
Jeśli nie masz
pod ręką kalki,
może być biała
kartka papieru –
wtedy oglądasz
rzutowany obraz
z drugiej
strony, o tak: |
|
|
|
|
 |
|
|
|
Jak nie
ciężko zauważyć
obraz jest
nieostry, blady
i ogólnie
średnio widoczny
– dlaczego tak
się dzieje i jak
to poprawić?
Częściowo
odpowiedź na te
pytania
znajdziesz
poniżej.
EKSPERYMENT 2
Jeśli
zainteresował
Cię powyższy
eksperyment –
mnie cholernie
zainteresował,
więc poszedłem
dalej w las –
możesz poświęcić
kilka minut i
zbudować pełną
wersję camera
obscura, dalej z
tego co akurat
masz pod ręką. I
naprawdę nie ma
znaczenia co to
będzie – może
być pudełko po
budach, karton
po mleku, puszka
po piwie, jak w
oryginale –
pokój, a nawet
samochód – nie
ważne. Ważnych
jest natomiast
kilka rzeczy. Po
pierwsze –
„pudełko” w
środku musi być
całkowicie
czarne! –
zlikwiduje to
wewnętrzne
odbicia światła
i spowoduje
znaczące
podniesienie
jakości
utworzonego
obrazu. Po
drugie – musi
być być wyraźna
różnica w
stopniu
oświetlenia
obserwowanego
obiektu, a
otoczeniem w
którym
obserwujecie ten
obiekt! Nici
wyjdą z
eksperymentu
jeśli będziesz
chciał
obserwować np.
drzewo w
słoneczny dzień,
stojąc z camerą
obscurą na
dworze. Po
trzecie – jak to
w aparacie – od
odległości
matówki od
dziurki
(obiektywu)
zależy nie tylko
wielkość
rzutowanego
obrazu, ale
także jego
jasność. Tak to
wygląda w
praktyce:
|
|
|
|
|
  |
|
|
|
Im większa jest
ta odległość,
tym obraz staje
się ciemniejszy
i tym większa
powinna być
dziurka – o ile
dokładnie? Na to
pytanie również
odpowiem w
kolejnych
wpisach i
kolejnych
eksperymentach,
które będę
zamieszczał na
moim blogu.
Teraz czas na
małe DIY –
pudełko wycięte
z czarnego
kartonu, po
złożeniu ma
wymiar 5 x 5 x 5
cm. |
|
|
|
|
 
  |
|
|
|
Tak wygląda moja
pierwsza
camera obscura.
Ot zwykłe
pudełko.
Zrobienie go
trwało kilka
minut i
kosztowało
kilkadziesiąt
groszy, a
uwierzcie, że
dało mi wielką
frajdę. Jarałem
się jak małe
dziecko i czułem
prawie jak da
Vinci 500 lat
temu. Aha,
matówka nie jest
przymocowana na
stałe, można
więc dowolnie
zmieniać
ogniskową
„aparatu”.
Zresztą
pokombinuj sam. |
|
|
|
|
 |
|
|
|
Porównaj teraz
zdjęcia
Eksperymentu 2
oraz
Eeksperymentu 1
i zauważysz, że
obraz E2
jest o wiele
bardziej
widoczny. To
m.in. efekt
zaczernienia
wnętrza pudełka
i pozbycia się
tym samym
refleksów
świetlnych.
Widzisz już więc
jakie to było
potężne
narzędzie w
tamtych czasach?
Nic więc
dziwnego, że
przez kolejne
stulecia z
camery obscury
korzystało wielu
artystów i
uczonych, m.in.
wspomniany
Leonardo
da Vinci,
Kepler
czy chociażby
Mikołaj
Kopernik.
Ale idźmy dalej.
Stracona szansa.
Ok. roku
Pańskiego 1727
niejaki prof.
Jan Henryk
Schultze
badał reakcję
związków srebra
na światło.
Zauważył, że
podobnie jak
ludzka skóra
wystawiona na
działanie
słońca, związki
te
ciemnieją. Niestety
profesor nie
słyszał nic o
camera obscura,
nie potrafił
więc znaleźć
zastosowania dla
swojego
wynalazku, a
ludzkość
straciła więc
chwilowo swoją
drugą szansę na
wynalezienie
fotografii.
Do
trzech razy
sztuka.
Tak,
potrzebowaliśmy
następnych 100
lat, aby w końcu
narodziła się
współczesna
fotografia. W
1826 roku –
genialny
wynalazca, fizyk
i chemik
Joseph Nicéphore
Niépce
dodał w końcu
jeden do jednego
i wyszło mu dwa.
Tak naprawdę
cały proces: od
eksperymentów z
materiałami
światłoczułymi,
do wykonania
pierwszej
trwałej
fotografii,
zajął mu prawie
10 lat i była to
praca wielu
ludzi, ale dla
chętnych
zgłębienia tego
i innych tematów
z mojego wpisu
zachęcam do
przeszukania
głębi internetu
– ja tylko
rzucam pomocne
hasła. A tak
wygląda pierwsza
fotografia Pana
Niépca
(foto.:
wikipedia.org) -
pierwsza
utrwalona
fotografia ever!
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
Nieznany jest
czas
naświetlania,
ani czułość
„kliszy”, w
zależności od
źródła padają
czasy od kilku
godzin do kilku
dni. Natomiast
patrząc na moje
eksperymenty z
aparatami
pinhole jestem w
stanie uwierzyć,
że zrobienie
pierwszego
zdjęcia trwało
spokojnie 2-3
dni.
Na
zakończenie.
Z czasem
dziurkę
zastąpiono
soczewką,
soczewkę grupą
soczewek
(obiektyw), a
metalową płytkę
powleczoną
chlorkiem
srebra, kliszą
celulozową, a
obecnie
matrycami
światłoczułymi
CCD. Fryk, fryk,
2500 lat minęło
jak z bicza
trzasł i mamy
aparat
fotograficzny.
Jednak patrząc
na tą historię z
perspektywy
czasu, okiem
homo sapiens
przełomu XX i
XXI wieku,
człowieka ery
internetu,
ciężko pojąć jak
ludzkość przez
taki szmat czasu
nie potrafiła
połączyć w
całość dwóch tak
genialnych
wynalazków, jak
camera obscura i
materiał
światłoczuły.
Wyobraźcie sobie
jednak jak to
musiało wyglądać
w tamtych
czasach. W erze
wysyłania listów
gołębiami
pocztowymi, erze
przepisywania
ważnych ksiąg
naukowych
ręcznie przez
mnichów. Świat,
gdzie informacja
potrzebowała
nieraz miesięcy,
ba, nawet całych
lat żeby okrążyć
glob. Nic więc
dziwnego, że
połączenie
nastąpiło
dopiero w
okresie
wielkiego boomu
przemysłowego,
boomu
informacyjnego.
Oczywiście
zachęcam do
wykonywania
własnych
eksperymentów z
camera obscura,
to bardzo fajny
sposób na
poznanie zjawisk
fizycznych
rządzących
fotografią, a
które –
uwierzcie mi –
potem
zaprocentują
przy robieniu
zdjęć np.
cyfrówką.
Tak na
marginesie
wiecie co w
ogóle oznacza
fotografia?
Foto-grafia –
światłem-
malowanie.
|
|
|
|
|
|
|